Biznes Firma

Gastro przygotowane na drugą falę

Gastro przygotowane na drugą falę
Druga fala pandemii, której wszyscy się obawiali, jest

Data publikacji: 2020-10-13
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Gastro przygotowane na drugą falę
Kategoria: BIZNES, Firma

Druga fala pandemii, której wszyscy się obawiali, jest faktem.

Gastro przygotowane na drugą falę BIZNES, Firma - Druga fala pandemii, której wszyscy się obawiali, jest faktem.

Druga fala pandemii, której wszyscy się obawiali, jest faktem. Cała Polska znajduje się w tzw. żółtej strefie, niektóre obszary w czerwonej. Dla gastronomii znowu oznacza to ograniczenia. Branża jednak, mądrzejsza o doświadczenia wiosny 2020, wykorzystała ostatnie kilka miesięcy na to, by się przygotować i zabezpieczyć.

Żółta strefa oznacza obowiązkowe noszenie maseczek i zarezerwowanie czterech metrów kw. powierzchni dla każdego klienta oraz odstępów między stolikami w lokalach. Większość restauratorów już dawno się do tego dostosowała i utrzymuje taką organizację sali od wiosny.

Kto może, inwestuje w dowozy

Już w pierwszych miesiącach zamknięcia wypracowane zostały narzędzia i metody na trudne czasy. Przede wszystkim więc, kto mógł, inwestował w dowozy. Po drugie okazało się, jak ważną sprawą jest budowanie grupy odbiorców i więzi z gośćmi. Do tego niezbędny jest dzisiaj profesjonalny marketing internetowy, czyli wyrazista obecność w sieci. O covidowej profilaktyce, czyli dezynfekcji, maseczkach, rękawiczkach i dystansie nawet nie wspominając, bo są to powszechnie już obowiązujące standardy.

– Uczestniczyłem niedawno w dużym wydarzeniu skupiającym restauratorów z całego kraju. Nie było innego tematu niż covid. Straty w branży gastronomicznej są ogromne, ale staraliśmy się rozmawiać głównie o tym, co można zrobić, by się uchronić w przyszłości – mówi Mariusz Olechno, współwłaściciel Koku Sushi, sieci franczyzowej, która podczas pandemii nie straciła, a wzbogaciła się nawet o kilka lokali. Opracowała też nowy format, będący odpowiedzią na czas ograniczeń – Koku Sushi Point, dedykowany dla rynku delivery i ograniczający koszty funkcjonowania. Od dwóch miesięcy pracuje pierwszy lokal w tym formacie, a umowy na kolejne punkty są już podpisane i rozpoczęte zostały prace budowlane. W sumie na polskim rynku funkcjonuje 31 sushi barów sieci Koku Sushi.

A to już wiesz?  Grupa Redan liczy na udane drugie półrocze

Wzmocnić swój brand w internecie

Wszyscy, którym udało się utrzymać na rynku, poszli też w stronę internetu i sprzedaży na wynos. Tworzyli nowe aplikacje online, systemy lojalnościowe. Duże marki, np. KFC czy McDonald’s zainwestowały w kioski dotykowe do zamówień.

– W czasie prosperity nie wszyscy szukali nowych dróg dojścia do gości, bo biznes się kręcił. Z miesiąca na miesiąc rosły obroty i to trochę usypiało – diagnozuje sytuację sprzed pandemii Mariusz Olechno. – Usypiało ambicje, czujność, stopowało chęć rozwoju. I kiedy wszystko się zatrzymało, ci którzy inwestowali w komunikację w internecie i realizowali dowozy, dalej mogli robić swoje. W Koku też zintensyfikowaliśmy działania, wzmocniliśmy dział delivery i marketing i dlatego wyszliśmy z tej sytuacji obronną ręką. Natomiast ci, którzy przespali czas social mediów, musieli nagle nadrabiać zaległości.

Na portalach internetowych i w mediach społecznościowych widoczne jest to nagłe gastro wzmożenie. Wiele marek próbuje wzmocnić swój brand i przebić się przez szum i całą masę ofert dostępnych w sieci.

Utrzymać załogę

To czego naprawdę obawiają się restauratorzy, to objęcie obszaru, w którym funkcjonują czerwoną strefą. Ogranicza to bowiem także czas otwarcia lokalu – od 6.00 do 22.00. Nie dotyczy to jednak firm prowadzących sprzedaż na wynos. I znowu ci, którzy szybko przestawili się na rynek delivery, są wygrani. W lockdownie obrót w sektorze dowozów stanowił nawet do 90 proc. zamówień wielu restauracji.

Jednym z największych kosztów w branży gastro jest utrzymanie personelu. Wiele firm, by zminimalizować straty, zdecydowało się na zwolnienie części pracowników.

– U nas to w ogóle nie wchodziło w rachubę, ze względu na specyfikę kuchni – wyjaśnia współwłaściciel Koku Sushi. – Po pierwsze, nie było żadnych wiadomości, jak długo będzie trwało zamknięcie. I w sytuacji, gdy otwieramy się znowu, a nie mamy kucharzy, zaczyna się katastrofa. Po drugie, wyszkolenie pracowników to kilka miesięcy pracy, czyli w tym wypadku przestoju. Mieliśmy też pewność, że po otwarciu gastronomii goście do nas wrócą i chcieliśmy być w gotowości. Staraliśmy się zagospodarować załogę, delegować do innych zadań, na które wcześniej nigdy nie było czasu. Będziemy kontynuować tę strategię, bo utrzymać ludzi, to utrzymać jakość.

A to już wiesz?  Nagroda Superbrands Polska 2020 dla marki Polbruk

Globalne strategie największych

Największe, globalne firmy opracowały już strategię na drugą falę. Posiadają swoje lokale na całym świecie. Obserwują i reagują na to, co dzieje się teraz w Azji, mając świadomość, że wkrótce te same trendy dotrą też do innych krajów, które mają jeszcze czas, by się przygotować. Globalne koncerny pracują na podstawie danych historycznych, pozyskanych w Chinach, gdzie mają tysiące punktów. Dysponują szczegółowymi symulacjami na kilka miesięcy naprzód.

– Mniejsi gracze nie mogą sobie na to pozwolić. Nie mają dostępu do tak szczegółowych globalnych danych, bo w twardym biznesie nie ujawnia się takich informacji. Nie należy się temu dziwić, bo sumy jakie duże marki wydają na badanie trendów, to często wielokrotność całorocznych budżetów mniejszych sieci – dodaje Mariusz Olechno. – Nie są jednak tak mocno osadzone w lokalnych społecznościach ani tak elastyczne i to jest z kolei przewaga krajowych czy regionalnych firm nad gastro gigantami. Ale pandemia jest tak wielką niewiadomą, że zawsze istnieje ryzyko błędu, pomyłki czy opóźnienia.

 

 

źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Gastro przygotowane na drugą falę BIZNES, Firma - Druga fala pandemii, której wszyscy się obawiali, jest faktem.
Hashtagi: #BIZNES #Firma

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy